Ostatnio przesłuchałem sobie soundtrack do najnowszego filmu Sama Mendesa, i tak sobie teraz myślę, że pomimo mojej wielkiej sympatii do Hildur Guðnadóttir i jej świetnego soundtracku do Jokera, to jednak mimo wszystko na tegorocznej gali Oscarów w kategorii muzyki będę trzymać kciuki za Thomasa Newmana, bo jego ścieżka dźwiękowa do 1917 to po prostu czysta perfekcja.

Kto więc jeszcze nie słyszał, to zachęcam do przesłuchania sobie w wolnej chwili takich znakomitych utworów jak: "The Night Window", "Come back to us", a już szczególnie "Sixteen Hundred Mens", który wzruszył mnie swoim pięknem. Za Thomasem Newmanem w tym roku przemawia w końcu fakt, że pomimo aż 14 nominacji do Oscara (!!!) dotąd nie otrzymał jeszcze żadnej statuetki. Może więc przyszła najwyższa pora, by to zmienić? Bo dla mnie z całą pewnością zasługuje równie bardzo co Hildur, a potem taka sytuacja może się nie powtórzyć. Co wy sądzicie na ten temat?