Film taki sobie . Ocenę obniżam za tego ulizanego przyjeba który grał główną rolę i zepsuł mi odbiór filmu.
W kraju znajdującym się 100 lat za Murzynami, czyli w Polsce, wielu naśmiewa się z tak zwanych chorych psychicznie. Inna liczna grupa odmieńców słysząc, że ktoś się leczy uważa, że powinno się taką osobę wyizolować i w ogóle z takimi nie rozmawia.
Jak inne byłoby życie tytułowego bohatera, gdyby banda śmierdzących...
Zastanawia mnie jednak, dlaczego filmowcy w 99% muszą złą postać tłumaczyć jego traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa. Jak widzę z opisu, w przypadku Lectera jest tak samo. Czy psychopatyczny morderca nie może być poprostu psychopatycznym mordercą?