Tak będzie najlepiej podsumować ten 'film'. Litewski panicz, który wiąże się ze swoją japońską ciotką we Francji i nawala kataną niemieckich kolaborantów. No super historia, głęboka jak kałuża. :D
Kompletnie oderwany od rzeczywistości lat 50. (Hannibal sobie jeździ wte i wewte, zabija kogo mu się podoba, co tam, że zimna wojna i żelazna kurtyna - on wraca na Litwę, bo tak), przesycony kompletnie niepotrzebnymi wątkami (serio? katana i japońskie sztuki walki? tak nieodzowny wątek dla tej serii?), z płaskimi postaciami (wszyscy ci wredni kolaboranci to mordercy i dobrze, że ich zabił, bo tak), i beznadziejnymi efektami specjalnymi w iście ''holiłudzkim'' stylu.
Już osobną kwestią jest cały wątek z II Wojny, począwszy od mundurów, a kończąc na opadach śniegu (bo nie żeby Sowieci na Litwę wleźli latem, ale co ja tam wiem...).
Unikać.